czwartek, 5 stycznia 2012

Oby nie było gorzej

Za pasem już pięć dni AD 2012, a ja nadal nie mam ochoty opuszczać starego roku. Wciąż się mylę, wpisując daty przy różnych okazjach. Nie wiem czemu, ale tak jest i już. Być może dlatego, że w tym starym roku nie było mi aż tak źle. Bo w zasadzie wszystko grało: utrzymałem swoją pozycję w pracy, rzuciłem palenie. A co najważniejsze - mój synek rośnie, jak na drożdżach i rozwija się, jak trzeba. Czego chcieć więcej? Chyba tylko szóstki w totolotka.

Sylwester, choć huczny i suto zakrapiany, to zmusił mnie do autorefleksji i to dość głębokiej. Postanowienia na Nowy Rok? Mieć więcej czasu dla najbliższych, poprawić relacje ze znajomymi i... schudnąć, najlepiej ze 25 kg ;-). I oby 2012 r. nie był gorszy od poprzednika. Tego sobie właśnie życzę.       

P.S. Dziś krótko, bo to wpis osobisty. Można by rzec nawet, że bardzo osobisty.
Muzyka, a właściwie rap, również w klimacie nostalgiczno-refleksyjnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz