piątek, 20 stycznia 2012

Synagogoga im zwisa

W samym środku Kolbuszowej, przy ul. Piekarskiej każdego dnia bezpowrotnej dewastacji ulega zabytkowy budynek synagogi rocznik 1825. Nie zniszczyli jej zaborcy, nie zrobili tego nawet hitlerowcy. Utrzymała się również w PRL-u. Niestety okazuje się, że teraz w wolnej Polsce wykończyć ją może bezczynność miejscowych urzędników i ignorancja radnych.
Po II wojnie światowej synagoga została upaństwowiona, a po generalnym remoncie przekazana kolbuszowskiemu muzeum. Budynek przez długie lata służył różnemu rodzaju przedsięwzięciom kulturalnym. Ale trzy lata temu upomniały się o niego organizacje żydowskie. Z powodzeniem. Muzeum musiało ewakuować z synagogi swe bogate kolekcje eksponatów. A pierwszą i jedyną decyzją gminy żydowskiej było… zamknięcie obiektu na cztery spusty.

Więcej posłuchacie o tym T U T A J.

Synagoga z dnia na dzień jest w coraz gorszym stanie. Ona właściwie sypie się na oczach kolbuszowian. Co gorsza, można odnieść wrażenie, że los tego bezcennego zabytku interesuje jedynie garstkę lokalnych historyków.

Właściciel synagogi - Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Warszawie - byłby chętna sprzedać obiekt miastu za ok. 367 tys. zł z możliwością negocjacji. Problem w tym, że samorząd Kolbuszowej nie kwapi się do nabycia zabytku.W 21-osobowej Radzie Miejskiej jest może kilku radnych, którym tak naprawdę zależy na tym obiekcie. Reszta ma inne, "ważniejsze" priorytety. A mówiąc dosadniej, wprost i bez ogródek, reszcie synagoga zwisa.

Dobrze, niech zwisa. Ale niech radni wiedzą, że, kiedy ten budynek rozsypie się na dobre w proch i pył, to cała odpowiedzialność spadnie właśnie na nich. Bo to samorząd miasta, jak sama nazwa wskazuje, jest suwerenem na terenie miasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz