wtorek, 21 lutego 2012

Droga do Kielc optymistyczniej

W Ministerstwie Rozwoju Regionalnego zapadła decyzja o przeznaczeniu dodatkowych 36 mln euro na dwóch inwestycji w ramach Programu Rozwoju Polski Wschodniej. Mowa o budowie mostów na Wiśle w Kamieniu (lubelskie) i Połańcu. Dla przypomnienia dodam, że to ostatnie zadanie wspólnie realizują samorządy Podkarpacia i województwa świętokrzyskiego. 
Rządowo-unijne 36 mln euro ma trafić do czterech udziałowców obu inwestycji (most w Kamieniu budują województwa lubelskie z mazowieckim). A to oznacza, że Podkarpacie może spodziewać się co najmniej 9 mln euro. Pieniądze te (ok. 36 mln zł) trafią na, wartą 125 mln zł, budowę mostu w Połańcu. 

Zdaniem senatora Władysława Ortyla, dzięki temu uwolnią się pieniądze na budowę obwodnicy Mielca. To ważna informacja w kontekście walki, jaka ma obecnie miejsce, o pieniądze na realizację trzeciego etapu tej inwestycji (odcinek od mieleckiej strefy do Tuszowa Narodowego). 

Ortyl zapewnia również, że problemy, jakie wynikły po stronie świętokrzyskiej, są już tylko złym wspomnieniem. A poszło o opinię dotyczącą ochrony środowiska i drogę od Połańca do Staszowa, która ma przebiegać na terenach budowlanych. Stąd mieszkańcy zażądali barier dźwiękochłonnych. Ale to już przeszłość.
Więcej posłuchacie o tym T U T A J.

I na koniec tak dla uporządkowania danych. Przeprawa na Wiśle w Połańcu jest elementem gigantycznego, wartego pół miliarda złotych, przedsięwzięcia, jakim jest budowa połączenia drogowego Rzeszowa z Kielcami. Podkarpacie zobowiązało się wyłożyć 270 mln zł, za które chce wybudować: łącznie 12 km dróg, dwa mosty na rzekach Breń i Wisłoka, a także połowę przeprawy na Wiśle. Za jej resztę zapłaci marszałek świętokrzyski. 

Żeby nie było za słodko, wrzucę tu trochę dziegciu. Droga do Kielc wraz z kilkunastoma mostami miała być gotowa w 2014 roku. Biurokracja i ślamazarność decydentów zrobiły jednak swoje i w dotrzymanie tego terminu mało kto wierzy. Będą opóźnienia i to spore. Oby tylko nie było takich szopek, jak w przypadku Stadionu Narodowego. Nie. Ja wcale nie marudzę. Tylko przestrzegam. Bo, jak mówią, strzeżonego Pan Bóg strzeże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz