środa, 22 lutego 2012

Kolbuszowa bez obwodnicy

Nie będzie pieniędzy na obwodnicę Kolbuszowej. Sejm RP odrzucił wniosek podkarpackich posłów PiS, dotyczący zapisania w tegorocznym budżecie państwa 1 mln zł na prace projektowe tej inwestycji. Tymczasem tłok w Kolbuszowej jest coraz większy. Generuje go zapchana droga krajowa nr 9 i nie mniej zakorkowane trakty do Mielca, Sędziszowa Młp., czy Leżajska. Sytuacja jest dramatyczna. I nie zanosi się, że będzie lepiej. Wręcz przeciwnie.
Zatrzymać ruch na drodze krajowej swojego czasu planował kolbuszowski radny Józef Fryc. Jak tłumaczył, to jedyny sposób mobilizacji decydentów w sprawie budowy obwodnicy. Do blokady „dziewiątki” jednak nie doszło. Temat powrócił przed ostatnimi wyborami samorządowymi. Wtedy to walkę o najbardziej pożądaną drogę w Kolbuszowej zapowiedziało lokalne stowarzyszenie „Nasza Inicjatywa”. Rozpoczęło nawet akcję zbiórki podpisów wśród mieszkańców w sprawie obwodnicy. Z czasem jednak zapał zgasł i temat umarł.

Według wstępnych założeń, obwodnica miasta zjeżdżałaby z drogi krajowej nr 9 w Zarębkach, omijała Werynię i Kupno, by włączyć się do drogi krajowej w Widełce. O pierwsze pieniądze na ten cel dopytywał – podczas czytania projektu ustawy budżetowej na rok 2012 w Sejmie – Zbigniew Chmielowiec, wieloletni burmistrz Kolbuszowej, a obecnie poseł. Wkrótce potem jego współtowarzysz z PiS Stanisław Ożóg złożył wniosek o zapisanie w budżecie na ten cel 1 mln zł. Na nic się to jednak zdało. Poprawkę odrzuciła koalicyjna większość.

Może i to partykularyzm, ale wkurzyli mnie wielmożni posłowie. Postanowiłem więc trochę "wyspowiadać" posłankę PO Krystynę Skowrońską. – Ja jestem za dobrym planowaniem. A wniosek kolegów z PiS nie był racjonalny – usłyszałem od pani poseł. – Myślę, że o pieniądze na budowę obwodnicy będzie można ubiegać się w kolejnej perspektywie funduszy unijnych. Kto wie, może i wcześniej - dodała moja rozmówczyni. Trzymam ją za słowo, choć mało w nie wierzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz