piątek, 29 lipca 2011

Orest i bułgarski autobus

Pytany o receptę wygranych meczów Śląska Wrocław  w poprzednim sezonie, Orest Leńczyk odpowiadał pół żartem pół serio "Postawiliśmy autobus w polu karnym i jakoś się udało". I coś w tym było. Bo to głównie dzięki świetnej grze w defensywie i doskonałemu przygotowaniu fizycznemu piłkarze Śląska zdobyli drugie miejsce i zapewnił sobie grę w europejskich pucharach.
I, gdyby pan Orest był trenerem od początku sezonu, to we Wrocławiu zapewne fetowano by mistrzostwo kraju.
Ale mniejsza z tym. Wydawało się, że "ów "autobus" wrocławianie postawią również w meczu z Lokomotivem Sofia i wygrają jedną lubą dwoma bramkami, z zerem w tyle, rzecz jasna. I rzeczywiście "autobus" był, ale w wykonaniu Bułgarów, którzy dzięki temu wywieźli z Polski cenny remis. Nic szczególnego jednak nie pokazali. Uratował ich cud i przerażająca nieskuteczność rywali. Nie wydaje mi się jednak, żeby tak słaby team, jak Lokomotiv przeszedł do następnej rundy. Poza tym, Piotr Ćwielong i spółka w końcu muszą zacząć trafiać z trzech metrów do pustej bramki.

"Autobus" w połączeniu z "Obroną Częstochowy" zaprezentowała w Turcji Legia Warszawa. Zagrała beznadziejnie, ale wygrała. I to z naprawdę dobrą drużyną, jaką jest Gaziantepspor. To też sztuka. Wśród kiepsko grających legionistów najbardziej podobał mi się krytykowany w ub. sezonie - Manu. Dużo biegał, walczył i chciało mu się grać. Reszta... dno. Irytował Ljuboja. Najlepiej opłacany piłkarz polskiej ekstraklasy (ok. 2 mln zł rocznie) przechadzał się po boisku, niczym emeryt na wczasach. Miejmy nadzieję, że się rozegra, bo jeśli to ma być największa gwiazda naszej ligi, to ja serdecznie za nią dziękuję. 

No i na koniec Wisła. Bardzo cieszy zwycięstwo z Litexem Łowecz. Bo gra w ogóle. Bułgarzy nie zasłużyli na porażkę. Ba, powinni to wygrać. Byli lepsi. Ale znów Melikson zrobił różnicę. Reszta wiślaków była dla niego tylko tłem i to bardzo szarym. Nie mam już najmniejszych wątpliwości, Izraelczyk jest największą gwiazdą T-Mobile Ekstraklasy. Powiem więcej, takiego piłkarza nie było w Polsce od bardzo dawna. Cupiał zarobi na nim wiele, wiele milionów euro. 

Podsumowując, pojawiła się ogromna szansa na awans wszystkich trzech naszych klubów do następnej rundy. Efektem tego muszą być kolejne punkty na koncie polskiej federacji. Kto wie, może kiedyś, dzięki temu Lech Poznań zamiast męczyć się w eliminacjach od razu zagra w fazie grupowej Ligi Mistrzów?

Muzycznie: Nie przepadam za De Press i tego typu muzyką, ale akurat w tym przypadku robią dobrą robotę. Może mniej graniem, a bardziej promowaniem, nie jakiegoś ciecia z podręczników do historii, a człowieka, który stanął do z góry przegranej walki z narzuconym nam systemem o wolność zarówno jednostki, jak i kraju. Mowa o Mieczysławie "Roju" Dziemieszkiewiczu. Ta przez wielu zapomniana (niestety) postać warta jest pamięci. "Rój" żył tylko dwadzieścia parę lat. Ale za to intensywnie. Zdradziła go ukochana. Zginął z rąk sługusów czerwonej zarazy. Taki nasz Braveheart.     


   
 






     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz