piątek, 5 sierpnia 2011

Maor - czarodziej z Izraela

Stało się to, co musiało się stać. Wszystkie polskie kluby przeszły do następnego etapu rozgrywek europejskich. Rywale nie byli z górnej półki, ale i tak łatwo nie było. Wiśle Kraków awans do baraży o Champions League dał genialny Maor Melikson. Nie chcę się powtarzać i znów na blogu pisać hymny pochwalne ku czci Izraelczyka. Powiem, tylko tyle, że gość jest niesamowity. Po prostu.
Inna sprawa, że mecz był przeciętny, a sędzia ewidentnie gwizdał dla Białej Gwiazdy, choć tym ostatnim zbytnio się nie martwię. 

Rację miał szkoleniowiec Gaziantepsporu, mówiąc, że jego podopieczni przegrali z antyfutbolem. Bo Legia zagrała przerażająco słabo i ultra-defensywnie. Jeśli trener Maciej Skorża chce tak obrzydliwą grą przyciągnąć kibiców na Pepsi Arenę, to ja mu daję krzyżyk na drogę i życzę powodzenia.

No i w końcu Śląsk. Paradoksalnie, klub który grał najładniej z całej trójki naszych pucharowiczów, miał największe problemy z awansem. Szczęśliwie się udało. Choć chyba nikt nie ma wątpliwości, że w następnej rundzie rozgrywek o Ligę Europy znalazła się drużyna lepsza.

Można zaryzykować puentę, że nie jest źle. A jeśli Wisła, Śląsk i Legia w komplecie wygrają baraże, będzie świetnie. Tylko trochę żal, że zamiast Lecha nasz kraj reprezentowała żenująca Jagiellonia. Bo zamiast tria, mielibyśmy teraz kwartet w ostatniej rundzie kwalifikacji do rozgrywek europejskich.    

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz