piątek, 21 października 2011

Legia zagrała fantastycznie

Wczorajszego wieczora ze zdumieniem przecierałem oczy, oglądając mecz Legii z Rapidem w Bukareszcie. Już nie chodzi o zwycięstwo, choć ono też bardzo cieszy, ale o styl gry. To było coś nieprawdopodobnego.  Warszawiacy zagrali, jak nie polska drużyna - pressing, agresja w grze i ambicja. W zasadzie nie było momentu, żeby Legia nie kontrolowała gry. Rumuni byli w szoku. Ja też.
Miałem w pamięci nie tak dawne potyczki Rapidu ze Śląskiem Wrocław, podczas których drużyna Oresta Leńczyka po prostu nie istniała. Tym razem na szczęście było inaczej. Legia zagrała koncertowo. Mało tego, to był jej najlepszy mecz od wielu lat. Lepszy, niż potyczki ze Spartakiem Moskwa, choć wydawało się, że lepiej polski klub już nie może zagrać. A jednak!

Na brawa zasłużyła cała drużyna. Jeśli miałbym kogoś wyróżnić, to Janusza Gola za fantastyczną robotę w środku boiska i takie same podania do napastników, z których powinny paść gole. To był dobry mecz (chyba nawet życia) dla. pochodzącego z Dębicy, Artura Jędrzejczyka. Jak zwykle świetnie zagrał Maciej Rybus i Miro Radović. Szczególne uznanie należy się jednak trenerowi Maciejowi Skorży i ekipie, która była odpowiedzialna za przygotowanie fizyczne. Panowie - to była świetna robota. W imieniu wszystkich kibiców -  wielkie dzięki!

Nie byłem optymistą przed meczem Wisły Kraków z Fulham Londyn.Zastanawiałem się nawet, czy jest sens to oglądać w TV. Za pogromem "Białej Gwiazdy" przemawiało wszystko: dotychczasowe wyniki w Lidze Europejskiej, beznadziejna obrona, brak Meliksona i Małeckiego oraz klasa przeciwnika. Mimo obaw, przemogłem się i włączyłem telewizor. Pierwsze minuty meczu potwierdzały moje obawy. Fulham, choć w składzie rezerwowym, to górował nad Wiślakami pod każdym względem. Do czasu, kiedy sędzia, nie wiedząc czemu, wyrzucił z boiska najlepszego piłkarza ekipy z Premier League.

Łukasz Garguła po meczu powiedział, że dopiero grając w przewadze Wiślacy... uwierzyli w siebie. To dużo mówi. Fakt faktem, że gra się wyrównała. Biton strzelił bramkę i to polska drużyna zainkasowała trzy punkty. Niesmak jednak pozostał, bo gra była taka sobie, a i sędzia pomagał jak tylko mógł. Jak w polskiej lidze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz