piątek, 4 listopada 2011

Pod Wawelem budzą się z ręką w nocniku

Mamy sukces! Legia poszła w ślady Lecha i awansowała do fazy play-off Ligi Europejskiej. Mecz z Rapidem Bukareszt był taki sobie. Sprawdziły się moje przypuszczenia, że obniżka formy w meczu z  Lechem nie była dziełem przypadku. Ale podobnie, jak w Poznaniu, warszawiacy zagrali z charakterem, szczęściem i fenomenalnym bramkarzem Duszanem Kuciakiem.


Sztuką jest zagrać słabo i wygrać. To cechuje tylko wielkie zespoły. I wszystko wskazuje na to, że taki właśnie team powstał w Warszawie. Jeśli nie będzie jakiejś katastrofy, to legioniści mogą zajść wysoko w rozgrywkach LE i poważnie powalczyć o Mistrza Polski 2012. Mnie, jako kibica rodzimej piłki, cieszy jednak przede wszystkim bardzo dobra gra młodych Polaków. Oby tak dalej.

Kiedy Legia wyraźnie szybuje ku Europie, pod Wawelem budzą się z ręką w nocniku. Wysoka porażka z Fulham i katastrofalny bilans zdobyczy w LE (stosunek bramkowy 3-11!) chyba nikomu nie pozostawia złudzeń. Wisła straciła szanse na awans z grupy. Szczerze powiedziawszy, mało kto w ten awans wierzył, bo od miesięcy gra Białej Gwiazdy wygląda po prostu fatalnie. Dowodem na to jest kompromitująca porażka w ostatniej kolejce polskiej ligi z Podbeskidziem. Nawiasem mówiąc, jako kibic Lecha, mam nadzieję, że ta passa zostanie podtrzymana w najbliższym meczu z zaprzyjaźnioną z nami Cracovią. 

To pokazuje, że formuła oparta na obcokrajowcach nie zdaje egzaminu. I jeśli Wisła przegra z "Pasami", to dni trenera Roberta Maaskanta będą policzone (o ile już nie są). A kiedy on odejdzie, to pociągnie za sobą cały zagraniczny zaciąg. A wtedy w Krakowie zostanie tylko spalona ziemia. Bo przy ul. Reymonta szkolenia młodzieży nie ma i tak naprawdę za Bogusława Cupiała nigdy nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz