czwartek, 26 stycznia 2012

Ksiądz pana wini, pan księdza

Powiat wstrzymał działania związane z budową dojazdu do, odciętego od świata, mieleckiego osiedla Łuże. Powód? Starosta Andrzej Chrabąszcz nie dogadał się z prezydentem Januszem Chodorowskim w sprawie finansowania inwestycji. Miasto chce wyłożyć na ten cel 250 tys. zł, czyli, jak szacuje powiat, zaledwie 10-15 proc. kosztów proc. Dla powiatu taka kwota jest nie do przyjęcia.
W czym rzecz? Ano w tym, że mieszkańcy Łuża, jadąc do pracy, czy szkoły, muszą poruszać się wyboistym traktem, który do tego jest własnością Nadleśnictwa Tuszyma, które w każdej chwili może postawić tam szlaban. Bo ma do tego prawo. Jest jeszcze jedna przeszkoda i jak się okazuje, nie do przebycia. Chodzi o pieniądze. Koszt budowy nowej drogi starosta szacuje na ok. 2,2 mln zł. To za dużo. – twierdzą władze miasta. – Proponowane założenia będą skutkować określonymi kosztami. Trakt ten będzie biegł śladem istniejącej drogi, która posiada już określoną konstrukcję. A poza tym ulica ta będzie prowadzić do ok. 30 domów jednorodzinnych – czytamy w piśmie magistratu.

Starosta nie zgadza się z taką argumentacją. Kolejną kością niezgody jest sposób finansowania inwestycji. W piśmie władze miasta proponują starostwu ubieganie się o dofinansowanie unijne bądź krajowe. Deklarują też, że w przypadku zdobycia takiej dotacji pokryją 25 proc. udziału samorządu. I tę propozycję magistratu starosta po raz kolejny kwituje stanowczym "nie".

Choć od momentu, kiedy Mikołaj Rej pisał „Krótką rozprawę między trzema osobami, Panem Wójtem a Plebanem" minęło blisko pięć wieków, to prawdy zawarte w tym dziele wciąż są aktualne. Choćby to zdanie „Ksiądz pana wini, pan księdza, a nam prostym zewsząd nędza”. O jego uniwersalności na własnej skórze przekonują się mieszkańcy osiedla Łuże, dla których urzędnicze kłótnie między miastem a powiatem są czymś abstrakcyjnym. Oni płacą podatki, a w zamian za to chcą mieć tylko normalny dojazd do swoich domów.

Ja wsłuchałem się w ich skargi. Oto króciutki cytat. „Już nieraz lekarze pogotowia mówili nam, żebyśmy się modlili, aby nie było tu żadnego urazu kręgosłupa. Bo nikt nie odważyłby się taką drogą transportować pacjenta z tego typu schorzeniem. No chyba, że śmigłowcem. Tylko, że nie mamy... lotniska. A co będzie, kiedy leśnicy postawią szlaban na tej drodze? Pozostaną bagna, przez które, ani straż pożarna, ani karetka, ani nikt nie przejedzie”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz