piątek, 10 lutego 2012

Czipować, czy nie czipować

Sto pięćdziesiąt tysięcy złotych – tyle w tym roku chciałby wydać prezydent Janusz Chodorowski na czipowanie psów. Miasto planuje również wprowadzić opłatę, którą jednak zapłaciliby tylko ci, którzy nie zaczipowaliby swoich pupili. Zdaniem prezydenta, to zmotywuje mielczan do rejestracji psów. 
Nie podoba się to radnym PiS. Aleksander Kopeć plany władz miasta określa propagandą w stylu ZSRR i porównuje do… lotu psa Łajki w kosmos.Choć przyznaje, że z propagandowego punktu widzenia będzie to działanie bardzo fajne i trendy. Ale zaraz zadaje pytanie, przesycone insynuacją: Dlaczego miasto ma wkładać do kieszeni przeciętnego właściciela psa sto parę złotych, fundując mu czipowanie, a potem zwalniając go z podatku? Kopeć przypuszcza również, że na tej operacji zarobi któraś z firm, która zajmuje się czipowaniem.

Z kolei, Jacek Kopacz, szef klubu radnych PiS proponuje, aby zamiast, jak twierdzi, robić prezenty właścicielom psów, pomóc rodzicom noworodków. Chodzi o dotowanie szczepień przeciwko meningokokom i pneumokokom, na co wielu rodziców nie stać. Kopacz twierdzi, że koszt takiego szczepienia wynosi 500 zł. A więc za 150 tys. zł można by zaszczepić 300 malutkich dzieci.

Więcej posłuchacie o tym T U T A J

Sama idea czipowania jest godna uwagi. Kontrowersje wzbudza natomiast propozycja finansowanie tego przez kasę miasta, czyli mówiąc wprost - podatników. Zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby przerzucić obowiązek sfinansowania czipowania na właścicieli psów? Skoro zdecydowali się już na pupila, to niech teraz płacą. Bo niby, dlaczego za to mają płacić również ci mielczanie, którzy psów nigdy nie mieli, nie mają i nie zamierzają mieć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz