Podkarpacie znane jest z kilku rzeczy, m.in. z tego, że pełne jest różnej maści pomników.
Znajdziemy tu monumenty świętych katolickich, ale i ofiar holokaustu. Niestety, są również i upamiętnienia gwałcąco-mordujących i łupiących ”wyzwolicieli” z Armii Czerwonej, co - nie kryję - irytuje mnie i to bardzo. Nie zapominam też o bliżej
nieokreślonych bryłach, wybudowanych w zasadzie po to, by lokalni notable mieli gdzie składać
kwiatki i "strzelać" swoje przemowy.
Powyższa ironia nie
oznacza jednak, że jestem jakimś radykałem, który chce wyburzyć wszystkie
pomniki, a w ich miejscu wybudować parkingi, cytując „lojera; ze „Szczęśliwego
Nowego Yorku”, choć przyznaję - coś w tej idei jest. Natomiast zawsze byłem i wciąż jestem zwolennikiem złotego środka i umiaru -
a tego w zakresie masowej produkcji pomników w naszym regionie nie
ma.
Ale jest pomnik, który szczerze
pochwalam i za którym podpisuję się wszystkimi swoimi kończynami. To
odsłonięty wczoraj w Rzeszowie monument poświęcony zamordowanym przez
komunistów Łukaszowi Cieplińskiemu i jego załodze, w której był również
pochodzący z moich stron Józef Batory.
To pierwszy w Polsce (!!!) pomnik ku
czci tzw. żołnierzy wyklętych. Nie chcę się tu zbytnio egzaltować, bo za duża dawka emocji powoduje u odbiorcy odruch odwrotny od zamierzanego. Dlatego napiszę może tylko tyle, że: kiedy czytałem grypsy Łukasza Cieplińskiego, które po trzyletnim brutalnym śledztwie, przed egzekucją wysyłał do swojej żony i małego synka, miałem autentyczne "ciary".
Takich ludzi, jak On zabitych i wyklętych przez system, były dziesiątki tysięcy.
Pamiętajmy o Nich, bez pompy, bez patosu, tak po po prostu, po ludzku...
"Ponieważ żyli prawem wilka, historia o nich głucho milczy."
OdpowiedzUsuńNa szczęście już nie. Chwała!
R.I.P.