niedziela, 5 czerwca 2016

"Autorytety" od wolności

Himalaje hipokryzji... 

Ikona KOD-u, Aleksander Kwaśniewski bełkotał dziś w tefałenach coś o wolności: jak to Polacy ją kochają i inne tego typu slogany: - Wolność mamy w DNA - mamrotał facet, który (m.in. jako minister w PRL) współtworzył komunizm, najbardziej zbrodniczy i antywolnościowy system w dziejach Polski.

Innym medialnym "autorytetem" od wolności jest Włodzimierz Cimoszewicz, również  komunistyczny aparatczyk, którego ojciec katował tych, którzy o wolność akurat walczyli. Świat zwariował... Skoro specem od wolności może być dziś Kwaśniewski, Cimoszewicz czy inny były komunistyczny dygnitarz; to dlaczego takim "autorytetem" nie zrobić kogoś z przeszłością w SS, Gestapo, ewentualnie w obozie koncentracyjnym w Auschwitz-Birkenau?

"Wolność" Chłopców z Placu Broni - to był numer, na którym wychowało się moje pokolenie. Dziś profanują go na pochodach "tłuste koty", politykierzy, krawaciarze i przedstawiciele odsuniętego od koryta establishmentu. 
Ci ludzie z walką o wolność nie mają nic wspólnego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz