W lokalnych mediach zapanowało „święte oburzenie” , bo w tym roku w
Mielcu nie obchodzono rocznicy zakończenia II wojny światowej. Chodzi o datę 8
maja 1945, kiedy to ostatecznie żywot zakończyły hitlerowskie Niemcy.
Przypomnę
tylko, że owe "zakończenie wojny" oznaczało dla nas
zabranie Kresów, blisko półwieczną okupację sowiecką i degradujący nas na wszystkich
płaszczyznach komunizm. Co tu zatem celebrować? Święto,
które zatwierdził jeden z największych komunistycznych zbrodniarzy – Bolesław
Bierut?
Temat zagościł na ostatniej konferencji prasowej starosty Zbigniewa
Tymuły: – Jak pan obchodził rocznicę zakończenia II wojny światowej? – pytał jeden
z mieleckich dziennikarzy. – Patriotycznie – odpowiedział starosta. – Daty 8
maja nie ujęliśmy w naszym grafiku uroczystości, bo w 1945 r. ta wojna zakończyła.
Ona trwała. Może w
inny sposób, ale jednak miała miejsce – dodał.
Starosta mówi rzeczy oczywiste. Liczbę członków wszystkich organizacji i
grup konspiracyjnych, które walczyły z sowieckim okupantem, szacuje się na
120–180 tys. osób. Ostatni partyzant – Józef Franczak ps. „Lalek” zginął w
obławie w… 1963 r., czyli 18 lat po 1945 r. W czasach tego „pokoju” zginęło
ponad 20 tys. polskich żołnierzy. Ponad 250 tys. osób wywieziono na wschód i skazano na
kary pozbawienia wolności. Czy to mamy świętować?
Ilu mieszkańców powiatu mieleckiego walczyło z Sowietami? Tysiące. Wielu z nich zginęło. Choćby legendarny Wojciech Lis „Mściciel”. Zabito go w 1948 r., czyli trzy lata po rzekomym
zakończeniu II wojny światowej.
Tekst opublikowany w Super Nowościach - 19 maja 2017 r.
Tekst opublikowany w Super Nowościach - 19 maja 2017 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz